wtorek, 28 sierpnia 2012

czwartek, 23 sierpnia 2012

5


CZYTAJ PRZY <KLIK>


Następnego dnia rano zaraz po przebudzeniu udałam się do kuchni. Zrobiłam śniadanie dla siebie i April i nie czekając na nią wyszłam pośpiesznie z domu i ruszyłam w kierunku Starbucks. Gdy stałam na pasach czekając na zielone światło usłyszałam głośny trzask a potem nastała ciemność. Wystraszyłam się i zaczęłam krzyczeć, ale nie usłyszałam swojego głosu. To było przerażające...
Nagle przed moją twarzą pojawiła się łąka cała ozdobiona kwiatami wrzosu. Rozejrzałam się dookoła. Ale niczego nie zauważyłam. Odczułam dziwne wrażenie, iż powinnam iść przed siebie.
Więc tak zrobiłam. Po parunastu minutach marszu ujrzałam wielkie drzewo na tle kwiatów. Zaczęłam biec w jego kierunku gdyż tak nakazało mi serce. Kiedy byłam już na miejscu spostrzegłam się, że był to ogromny dąb. Nagle usłyszałam cichy głosik szepczący:
-Chodź do mnie Elizabeth, chodź...
-Kim jesteś ?! Gdzie jesteś ?! - krzyczałam przerażona rozglądając się dookoła, nie wiedząc co się dzieję.
- Chodź do mnie... chodź... - słyszałam znów szept ale tym razem głośniejszy. Zaczęłam panikować, gdyż nikogo tu nie było - Otwórz umysł - szeptało ponownie, szybko zamknęłam oczy i próbowałam się otworzyć, gdy ponownie je otworzyłam przede mną stała wysoka dziewczyny o błąd włosach, a ubrana była w cudowną białą szatę.
- Kim jesteś ? - spytałam już spokojnie. Miałam wrażenie jakby ta postać koiła mnie, uspakajała swoim szerokim uśmiechem.
- Twoim Aniołem - powiedziała spokojnie a widząc zszokowanie w moich oczach dodała - Jestem tu aby ci pomóc.
- Ale w czym? Gdzie jestem ? - spytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Jesteś w miejscu pomiędzy życiem a śmiercią, w tak zwanej krainie snów. Pojawi się tu wszystko co sobie wymarzysz. Ale nie o tym mowa. Jesteś tu ponieważ zostałaś potrącona przez samochód, a Bóg nie chciał cię zabierać z świata żywych, ponieważ uczyniłaś wiele dobrego. Na ziemi ten stan nazywa się śpiączką, a tu rozważaniem. - powiedziała spokojnie.
- Dlaczego nie mogę wrócić na ziemie? - spytałam zbita z tropu - Dlaczego Bóg nie chce mojej śmierci ? - dodałam po chwili.
- Nie jesteś na ziemi ponieważ twoje ciało jest zbyt słabe by utrzymać przy życiu siebie i twoja duszę, a na drugie pytanie niestety nie znam odpowiedzi. - powiedziała nadal spokojnie.
- Po co ty jesteś tu ze mną ?
- Jestem tu z tobą dlatego ze jestem twym Aniołem Stróżem i mam ci pomóc. - powiedziała mechanicznie.
- Jeszcze raz pytam w czym ?
- W oparciu się pokusą, których jest tu wiele.
- Jak się nazywasz? - spytałam spokojnie.
- Nazywam się Artenia.
A po wypowiedzeniu tych słów złapała mnie za dłoń i ruszyła przed siebie.
- Gdzie mnie zabierasz?
- Do Austerii - powiedziała spokojnie, nie zatrzymując się.
Ja nie wiedząc co odpowiedzieć szłam spokojnie za nią. Zastanawiając się nad tym co przeżywają moi bliscy i jak długo tu jestem? Zostało mi tylko czekać na powrót do swojego ciała. Gdyż to była jedyna rzecz, o której teraz myślałam.
- Ile tu będę ? - spytałam Artenii.
- Krótko, czas tu mija szybko - powiedziała wymijająco.
Po chwili mój Anioł zaczął biec a ja zmuszona byłam biec za nim. Było w tym coś dziwnego, gdyż biegłyśmy z niezwykłą prędkością a nie odczuwałam wogóle zmęczenia.
- Jesteśmy - powiedziała wesoło.
-Gdzie jesteśmy ? - spytałam nie wiedząc o co jej chodzi.
- W Austerii.
Mówiąc to pociągnęła mnie ku niewielkiej chatce, by po chwili otworzyć drewniane drzwiczki prowadzące do wnętrza domku.
- Wow - tylko tyle byłam wstanie powiedzieć, gdyż wnętrze tej chatki było cudowne.
Ona nic nie odpowiedziała tylko zaprowadziła do kolejnych drzwi i po chwili mi je otworzyła ukazując nie wielką sypialnie. a ja na widok łóżka od razu poczułam się senna. Szybko podeszłam do łóżka i położyłam się na nim, powoli zasypiając. Ostatnią rzeczą, którą usłyszałam był szept Artenii "Do zobaczenia kiedyś, a teraz śpij dobrze. I przeżyj swoja przygodę senną by następnie wrócić do ukochanych ci osób". Nie znając znaczenia tych słów odpłynęłam do świata wyobraźni....



A oto 5 rozdział po dość długiej nie obecności.
Z góry przepraszam za błędy  i za to że krótki :/
Czekam na komentarze :)
CZYTASZ?---->KOMENTUJ, OBSERWUJ  

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

4

Wtedy ujrzałam wielki koc w kolorową kratę, na nim oczywiście jedzienie, a niedaleko tego miajsca pośród pięknych kwiató oraz nastrojowych świec na krześle wraz z gitarą, z której wydobywały się kolejne takty piosenki, siedział Niall ubrany w biały podkoszulek szare rurki z obniżanym stanem i oczywiście czarną marynarką i butami w stylu skate tego samago koloru. Śpiewał on cudownie a kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko na co ja odpowiedziałam tym samym.
- Witaj piękna - powiedział patrząc na mnie z tym swoim uroczym uśmiechem - Miło, że przyszłaś - powiedział tuląc mnie do siebie na powitanie.
- Ciebie też miło widzieć - odpowiedziałam lekko.
Chwile później siedzieliśmy na kocu, rozmawiając o zespole, w którym był blondyn. Następnie zeszliśmy na tematy osobiste, czyli na rodzine. Opowiedziałam chłopakowi o tym jak moi rodzice szybko się mnie pozbyli z domu, o moich kontaktach z nimi. W życiu nie pomyślał bym, że mogę się przed kimś tak otworzyć, gdyż jestem bardzo skrytą i nieśmiałom osobą. Chłopak mi natomiast opowiedział o tym jak to jest mieszkać w Irlandii, o swojej cudownej i zgranej rodzine no i oczywiście o swoim bracie. Dowiedziałm się także, iż błękitnooki jest leworęczny ale na gitarze gra jak praworęczny co jest niezwykłe wedłóg mnie oczywiście. Chłopak oczywiście pochwalił się swoim talentem kulinarnym i tym jak bardzo lubi jeść. Ja go w tym poprałam. Lecz dodałam, że za dużo jeść też nie umiem, chociaż bardzo lubie to robić. On to tylko skomentował swoim cichym śmiechem, za co dostał kuśtykańca w bok co już go tak nie bawiło.
Czas z nim mijał mi bardzo dobrze, a do rozmowy nie brakowało nam tematów co było zaskakujące gdyż nawet z moją najleprzą przyjaciółkom nam ich czasem mało. Chłopak co chwila to miał nowe pytanie lub komentarz do mojej wypowiedzi. A jego uśmiech powodował u mnie lepszy humor.
Niestety jak zwykle przy dobrej rozmowie brakło nam czasu.
- Która godzina? - spytałam Horana gdy sięgałam po cole.
- Chwilka... - powiedział wyciągając telefon z kieszeni - 22, chyba się troszkę zasiedzieliśmy - powiedział ze skwaszoną miną.
- No... Niestety - skomentowałam ze smutną miną - No ale na tak ciekawej rozmowie czas zawsze szybko mija - dodałam po chwili.
-  Oj zgadzam się - powiedział z uśmiechem - Dawno z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało.
- Mnie także - powiedziałam z nikłym uśmiechem, pomagając chłopakowi w sprzątaniu.
Parę chwil później wsiadaliśmy już do samochodu chłopaka i kierowaliśmy się ku mojemu mieszkaniu.
- To tu - powiedziałam wskazując na apartamentowiec , w którym znajdowało się moje mieszkanie.
- Ładnie tu -powiedział blondyn oglądając okolice.
- Wiem, fajnie się tu mieszka - skomentowałam - samej - dodałam już ciszej z nadzieją, że nie usłyszał. Niestety się myliłam.
- Jak to samej ? - spytał zszokowany.
- Normalnie mieszkam sama od 16 roku życia - powiedziałam ze smutną miną
- Ciekawie - powiedział niezadowolony - Dlaczego mieszkasz sama ? - spytał po chwili milczenia.
- April nie może się na razie wyprowadzić od rodziców, z niewiadomych mi powodów, ale często tu nocuje.
- Nie o to mi chodzi. Dlaczego bez rodziców? - spytał patrząc mi w oczy.
- Moi rodzice stwierdzili, że powinnam się usamodzielnić, więc kupili mi mieszkanie płacą za czynsz dają kasę na jedzenie ale mieszkam sama - powiedziałam szybko na wydechu patrząc na zdezorientowaną  minę niebieskookiego .
- Aha - powiedział zszokowany - Trochę głupio, pewnie czujesz się samotna?
- Nie, mam kota i psa bardzo mi umilają czas gdy nie ma Ap - powiedziałam z uśmiechem przypominając sobie o Aresie i Parysie.

- Chociaż tyle - dodał z półuśmiechem.
- No, ale ostatnio April coraz częściej się pyta w sprawie dzielenia mieszkania ze mną więc może niedługo będę miała też współlokatorkę - powiedziałam z uśmiechem - Niestety muszę już iść do domu, bo pies czeka - dodałam z lekkim smutkiem - Więc do zobaczenia - powiedziałam całując chłopaka w policzek na pożegnanie a następnie kierując się ku budynkowi.
- Zadzwonię - krzyknął przez otwarte okno blondyn i ruszył w nieznanym mi kierunku.
Po chwili przy drzwiach przywitały mnie moje zwierzątka, zakładając psu obroże zauważyłam walizki przy wejściu. Ruszyłam więc w kierunku salonu a tam ujrzałam moja przyjaciółkę zalaną łzami. Szybko do niej podbiegłam i mocno przytuliłam.
- Kochanie - powiedziałam cicho - Co się stało ? 
- On.. on... - dukała przez łzy - znów to zrobił - dodała i po chwili usłyszałam głośny szloch dziewczyny.
- Co za drań ! - warknęłam przypominając sobie ojczyma blondynki - Spokojnie tu jesteś bezpieczna - powiedziałam tuląc ją doi siebie i uspakajając. Po chwili usłyszałam, że szloch ucichł a na jego miejsce nastał równy oddech. Zasnęła - pomyślałam wychodząc z jej lekkiego już uścisku i przykrywając ja kocem. Następnie ruszyłam ku drzwiom by wziąć psa na spacer.
Gdy wyszłam z domu szybko poszłam do parku, gdyż spacer o tej godzinie nie należał do moich ulubionych. Ares jakby to wiedział szybko załatwił swoje potrzeby i ciągnął mnie ku budynkowi. Więc szybko tam ruszyłam. Gdy byłam już przy drzwiach mojego domu usłyszałam głośny szloch April. Szybko ruszyłam więc tam i zobaczyłam dziewczynę stojącą przy kanapie i patrzącą w jakimś kierunku ze strachem w oczach. Szybko spuściłam psa ze smyczy i poszłam ku niej. Gdy stałam już niedaleko ujrzałam jej ojczym idącego w jej kierunku z nożem w ręku. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam na policje cicho tłumacząc o zaistniałym zdarzeniu. Parę chwil później usłyszałam syreny, a następnie policje wchodzącą do mieszkania.
- April nic ci nie jest - spytałam jej podchodząc już i przytulając do siebie.
- On tu przyszedł... Myślałam że to ty więc otworzyłam - powiedziała cicho - Chciał.. On chciał...  mnie zabić - dodała ledwo słyszalnie.
- Cii... Już dobrze - powiedziałam jej w chwili gdy podchodził do nas jeden z funkcjonariuszy.
- Dobrze ze pani nas powiadomiła, mężczyzna miał 2 promile alkoholu we krwi i Bóg wie co mógł wam zrobić - powiedział poważnie - zostanie odwieziony na izbę wytrzeźwień a następnie posadzony przed sądem za liczne gwałty, pobicia, kradzieże i włamania. Szukamy go od kilku miesięcy, więc jesteśmy pani bardzo wdzięczni za pomoc - powiedział i po chwili wyszli z domu z ojczymem dziewczyny zakutym w kajdanki.


A więc o to 4 rozdział :)
 mam nadzieję że się podoba
przepraszam za błędy i za to że tak długo a w dodatku taki krótki 
ale tak po prostu wyszło 
czekam na komentarze :) 
CZYTASZ? ----------> KOMENTUJ I OBSERWÓJ :)