poniedziałek, 6 sierpnia 2012

4

Wtedy ujrzałam wielki koc w kolorową kratę, na nim oczywiście jedzienie, a niedaleko tego miajsca pośród pięknych kwiató oraz nastrojowych świec na krześle wraz z gitarą, z której wydobywały się kolejne takty piosenki, siedział Niall ubrany w biały podkoszulek szare rurki z obniżanym stanem i oczywiście czarną marynarką i butami w stylu skate tego samago koloru. Śpiewał on cudownie a kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko na co ja odpowiedziałam tym samym.
- Witaj piękna - powiedział patrząc na mnie z tym swoim uroczym uśmiechem - Miło, że przyszłaś - powiedział tuląc mnie do siebie na powitanie.
- Ciebie też miło widzieć - odpowiedziałam lekko.
Chwile później siedzieliśmy na kocu, rozmawiając o zespole, w którym był blondyn. Następnie zeszliśmy na tematy osobiste, czyli na rodzine. Opowiedziałam chłopakowi o tym jak moi rodzice szybko się mnie pozbyli z domu, o moich kontaktach z nimi. W życiu nie pomyślał bym, że mogę się przed kimś tak otworzyć, gdyż jestem bardzo skrytą i nieśmiałom osobą. Chłopak mi natomiast opowiedział o tym jak to jest mieszkać w Irlandii, o swojej cudownej i zgranej rodzine no i oczywiście o swoim bracie. Dowiedziałm się także, iż błękitnooki jest leworęczny ale na gitarze gra jak praworęczny co jest niezwykłe wedłóg mnie oczywiście. Chłopak oczywiście pochwalił się swoim talentem kulinarnym i tym jak bardzo lubi jeść. Ja go w tym poprałam. Lecz dodałam, że za dużo jeść też nie umiem, chociaż bardzo lubie to robić. On to tylko skomentował swoim cichym śmiechem, za co dostał kuśtykańca w bok co już go tak nie bawiło.
Czas z nim mijał mi bardzo dobrze, a do rozmowy nie brakowało nam tematów co było zaskakujące gdyż nawet z moją najleprzą przyjaciółkom nam ich czasem mało. Chłopak co chwila to miał nowe pytanie lub komentarz do mojej wypowiedzi. A jego uśmiech powodował u mnie lepszy humor.
Niestety jak zwykle przy dobrej rozmowie brakło nam czasu.
- Która godzina? - spytałam Horana gdy sięgałam po cole.
- Chwilka... - powiedział wyciągając telefon z kieszeni - 22, chyba się troszkę zasiedzieliśmy - powiedział ze skwaszoną miną.
- No... Niestety - skomentowałam ze smutną miną - No ale na tak ciekawej rozmowie czas zawsze szybko mija - dodałam po chwili.
-  Oj zgadzam się - powiedział z uśmiechem - Dawno z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało.
- Mnie także - powiedziałam z nikłym uśmiechem, pomagając chłopakowi w sprzątaniu.
Parę chwil później wsiadaliśmy już do samochodu chłopaka i kierowaliśmy się ku mojemu mieszkaniu.
- To tu - powiedziałam wskazując na apartamentowiec , w którym znajdowało się moje mieszkanie.
- Ładnie tu -powiedział blondyn oglądając okolice.
- Wiem, fajnie się tu mieszka - skomentowałam - samej - dodałam już ciszej z nadzieją, że nie usłyszał. Niestety się myliłam.
- Jak to samej ? - spytał zszokowany.
- Normalnie mieszkam sama od 16 roku życia - powiedziałam ze smutną miną
- Ciekawie - powiedział niezadowolony - Dlaczego mieszkasz sama ? - spytał po chwili milczenia.
- April nie może się na razie wyprowadzić od rodziców, z niewiadomych mi powodów, ale często tu nocuje.
- Nie o to mi chodzi. Dlaczego bez rodziców? - spytał patrząc mi w oczy.
- Moi rodzice stwierdzili, że powinnam się usamodzielnić, więc kupili mi mieszkanie płacą za czynsz dają kasę na jedzenie ale mieszkam sama - powiedziałam szybko na wydechu patrząc na zdezorientowaną  minę niebieskookiego .
- Aha - powiedział zszokowany - Trochę głupio, pewnie czujesz się samotna?
- Nie, mam kota i psa bardzo mi umilają czas gdy nie ma Ap - powiedziałam z uśmiechem przypominając sobie o Aresie i Parysie.

- Chociaż tyle - dodał z półuśmiechem.
- No, ale ostatnio April coraz częściej się pyta w sprawie dzielenia mieszkania ze mną więc może niedługo będę miała też współlokatorkę - powiedziałam z uśmiechem - Niestety muszę już iść do domu, bo pies czeka - dodałam z lekkim smutkiem - Więc do zobaczenia - powiedziałam całując chłopaka w policzek na pożegnanie a następnie kierując się ku budynkowi.
- Zadzwonię - krzyknął przez otwarte okno blondyn i ruszył w nieznanym mi kierunku.
Po chwili przy drzwiach przywitały mnie moje zwierzątka, zakładając psu obroże zauważyłam walizki przy wejściu. Ruszyłam więc w kierunku salonu a tam ujrzałam moja przyjaciółkę zalaną łzami. Szybko do niej podbiegłam i mocno przytuliłam.
- Kochanie - powiedziałam cicho - Co się stało ? 
- On.. on... - dukała przez łzy - znów to zrobił - dodała i po chwili usłyszałam głośny szloch dziewczyny.
- Co za drań ! - warknęłam przypominając sobie ojczyma blondynki - Spokojnie tu jesteś bezpieczna - powiedziałam tuląc ją doi siebie i uspakajając. Po chwili usłyszałam, że szloch ucichł a na jego miejsce nastał równy oddech. Zasnęła - pomyślałam wychodząc z jej lekkiego już uścisku i przykrywając ja kocem. Następnie ruszyłam ku drzwiom by wziąć psa na spacer.
Gdy wyszłam z domu szybko poszłam do parku, gdyż spacer o tej godzinie nie należał do moich ulubionych. Ares jakby to wiedział szybko załatwił swoje potrzeby i ciągnął mnie ku budynkowi. Więc szybko tam ruszyłam. Gdy byłam już przy drzwiach mojego domu usłyszałam głośny szloch April. Szybko ruszyłam więc tam i zobaczyłam dziewczynę stojącą przy kanapie i patrzącą w jakimś kierunku ze strachem w oczach. Szybko spuściłam psa ze smyczy i poszłam ku niej. Gdy stałam już niedaleko ujrzałam jej ojczym idącego w jej kierunku z nożem w ręku. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam na policje cicho tłumacząc o zaistniałym zdarzeniu. Parę chwil później usłyszałam syreny, a następnie policje wchodzącą do mieszkania.
- April nic ci nie jest - spytałam jej podchodząc już i przytulając do siebie.
- On tu przyszedł... Myślałam że to ty więc otworzyłam - powiedziała cicho - Chciał.. On chciał...  mnie zabić - dodała ledwo słyszalnie.
- Cii... Już dobrze - powiedziałam jej w chwili gdy podchodził do nas jeden z funkcjonariuszy.
- Dobrze ze pani nas powiadomiła, mężczyzna miał 2 promile alkoholu we krwi i Bóg wie co mógł wam zrobić - powiedział poważnie - zostanie odwieziony na izbę wytrzeźwień a następnie posadzony przed sądem za liczne gwałty, pobicia, kradzieże i włamania. Szukamy go od kilku miesięcy, więc jesteśmy pani bardzo wdzięczni za pomoc - powiedział i po chwili wyszli z domu z ojczymem dziewczyny zakutym w kajdanki.


A więc o to 4 rozdział :)
 mam nadzieję że się podoba
przepraszam za błędy i za to że tak długo a w dodatku taki krótki 
ale tak po prostu wyszło 
czekam na komentarze :) 
CZYTASZ? ----------> KOMENTUJ I OBSERWÓJ :)

5 komentarzy:

  1. Weszłam na twojego bloga pierwszy raz, i mam nadzieję, że te 3 rozdziały których jeszcze nie czytałam mnie nie zawiodą! A co do grafiki, co naprawdę ładna, nie jest przytłoczona, czy pusta. Jest w sam raz :) ZABIERAM SIĘ ZA CZYTANIE!
    http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAPRASZAM NA 10 ROZDZIAŁ NA WWW.LARRY-DEAD-1D.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na rozdział jedenasty na www.larry-dead-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog ;) Masz cudo styl pisania i dlatego z takim zaciekawieniem się czyta ;D

    Zapraszam :*
    http://onedirectionstory-firstlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAAAAAAA JESTE MEGA!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń